Music

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 8 Misja: przeprosiny.

Dedyk dla Ran Nishi, która przypominała mi, że najwyższa pora dodać nowy rozdział, bo w końcu mnie wyprzedzi :D 
Mam nadzieję, że Ci się spodoba ;*

Przez cały dzień odwlekał to co nieuniknione. Za każdym razem kiedy próbował iść z przeprosinami, znajdował  nową wymówkę. Kilka razy wyręczała go w tym matka, wydając mu polecenia typu: wynieś śmieci, znajdź stare zdjęcia ojca, pozmywaj, zbierz pranie itp. Ostatecznie było już kilka minut po północy, a Naruto jeszcze nie odważył się pójść do Hyuugi. Przez swoje zachowanie nie mógł zmrużyć oka. Nie mogąc już dłużej wytrzymać zerwał się z łóżka i narzucił na siebie jeansy i koszulkę. Schodził schodami, delikatnie stąpając na każdy stopień tak, aby nie obudzić rodziców. Kiedy znalazł się już na dole naciągnął na siebie bluzę, założył trampki i wyszedł z domu.
Na zewnątrz było chłodno. Lekki podmuch owiał jego twarz. Chłopak naciągnął na głowę kaptur i wsunął dłonie do kieszeni. Lepiej żeby rodzice nie zorientowali się, że go nie ma, bo może być niemiło. Po kilkunastu minutach znalazł się pod domem Hinaty. Spojrzał na zegar. 00:15. Trochę późno. Nawet bardzo. Nie wiedząc za bardzo co robi(jak zwykle), wszedł na posesje Hyuugów. Oczywiście furtka okazała się zamknięta, musiał więc przeskoczyć ogrodzenie, co wcale nie okazało się trudne. Starał w myślach, przypomnieć sobie, które okno jest Hinaty. Mimo już usilnie starał sobie przypomnieć – te jakże ważną informacje w tym momencie – nie potrafił. Podniósł, więc z ziemi kamień i rzucił w szybę, za którą jak mniemał znajdował się pokój dziewczyny. Kamień odbił się i łoskotem uderzył w metalowy parapet. Odczekał chwilę jednak nic się nie wydarzyło. Rzucił więc drugi kamień. I trzeci. I czwarty. Kiedy miał rzucić piąty, w pokoju rozbłysło światło. Naruto ogarnął strach. A co jeśli obudził Nejiego, albo jej ojca? Schował się więc za pień ogromnego drzewa. Zaciskając powieki, powtarzał jak mantrę:
- Żeby to nie był Neji, ani jej ojciec, żeby to nie był Neji, ani jej ojciec...
Usłyszał dźwięk otwieranego okna. Otworzył oczy i spojrzał w górę. 
Przez okno wyglądała dziewczęca postać, patrząc we wszystkie strony. Mimo iż światło z wewnątrz było znikome i dziewczyny nie było zbytnio widać Naruto wpatrywał się w nią jak w obrazek. Schowała się z powrotem do środka i potarła ramiona na których wystąpiła gęsia skórka, zaraz potem zamknęła okno, a światło zgasło.
Chłopak gwałtownie potrząsnął głową, chcąc w ten sposób przywołać się do porządku i przypomnieć sobie po co tu przyszedł.
Cofnął się do tyłu, przechylił głowę i wpatrywał się w drzewo za którym jeszcze chwile temu się chował. Gdyby wspiąć się po gałęziach trafił by wprost pod okno Hinaty, bo to raczej ona przed chwilą się wychyliła... Tylko jak się dostać do gałęzi? Jego wzrok padł na ogrodzenie, a konkretnie murek.
Wspiął się na górę betonowej konstrukcji, a następnie skoczył do przodu. Jego ręce nieudolnie próbowały chwycić jedną z niżej znajdujących się gałęzi i ostatecznie chłopak upadł na ziemię. Uderzył kolanami o podłoże wysypane kamieniami i syknął z bólu.
Przy trzeciej próbie chwycił się upragnionej gałęzi i zaczął się wspinać w górę. Coraz bardziej zwiększając dystans między sobą, a ziemią jego twarz zderzała się z gałęziami, które były cienkie niczym ręce Nagato. Nie minęło dużo czasu, a znalazł się na wysokości okna Hyuugi. Zanim zdał sobie sprawę, że zapukał w szybę, okno się błyskawicznie otworzyło ukazując tym samym osobę w pomieszczeniu. Dziewczyna zaciskając jedną pięść rzuciła się wprost do okna, gdzie na parapecie jedną nogą znajdował się już Naruto.
- Hina – zaczął, ale przerwał mu nagły atak ze strony Hyuugi.
- Aaa... - zatrzymała się, uprzednio przejeżdżając jakimś przedmiotem po policzku intruza. - To ty – dodała lekko zawiedziona.
- Boże, co to było, czy ja krwawię? - nerwowo dotykał policzka. - Chciałaś mnie zabić?
- To tylko długopis – zaczęła nim pstrykać przed twarzą chłopaka. - W dodatku całkowicie bezpieczny w użytku.
- Hinata? - zbliżył się do twarzy rozmówczyni. - Zbrzydłaś?
- Spokojnie... policz do dziesięciu... raz, dwa, - Uzumaki nie miał pojęcia o co chodzi i patrzył na dziewczynę wzrokiem oczekującym wyjaśnień. -... dziesięć. A więc, drogi szwagrze, jestem Hanabi. H-a-n-a-b-i. Zrozumiałeś? Nie Hinata, a Hanabi, jej młodsza siostra. - jęknęła.
- Hanabi! - krzyknął, za co został skarcony wzrokiem. - Jesteś dość odważna jak na sześciolatkę. - dodał z podziwem.
- To pewnie przez to, że mam dwanaście – skwitowała zirytowana. - Pokój Hinaty jest po prawej, po lewej jest Nejiego. Bo raczej nie przyszedłeś tu do mnie. Więc pamiętaj, Hinaty po prawej, bo chyba do niej idziesz, a Nejiego po lewej, tak na wszelki wypadek gdybyś jednak coś czuł do mojego kochanego kuzyna. - dodała, zakładając ręce na biodra.
- No dzięki – poklepał rozmówczynię po ramieniu, tracąc w ten sposób równowagę i nie chcąc spać złapał się za koszulkę ciemnowłosej.
Pociągnął materiał do przodu, uchylając kawałek ciała dziewczyny. Kiedy zorientował się co zrobił, gwałtownie ją puścił i zaczął nerwowo machać rękami. Zmierzyła go nienawistnym spojrzeniem i wciągnęła do środka. Wylądował na łóżku i na widok zbliżającej Hanabi cofnął się.
- Prze-praszam! – prawie krzyknął i zasłonił się przed nadlatującą poduszką. I jeszcze jedną. I jeszcze jedną. Potem poleciał w niego pluszak i chłopak prawie spadł na ziemię. – Naprawdę przepraszam! Nie rzucaj już we mnie! – kiedy skończył to mówić, Hanabi skoczyła na niego i razem wylądowali na ziemi, robiąc przy tym dość duży huk.
Hyuuga jednak się tym nie zraziła i siedząc na biednym Naruto okrakiem, okładała go pięściami. Starał się zasłaniać przed każdym ciosem, ale kilka zdołały się przedostać przez jego tarczę stworzoną z rąk i niebieskiej poduszki, którą ledwo co złapał. Jak tak dalej pójdzie to wszystkich obudzi. Myślał gorączkowo Naruto. Nie mając wyboru, zrzucił z siebie dziewczynę. Teraz on na niej siedział, ale zamiast jej bić, przytrzymywał nadgarstki.
- Przepraszam – powtórzył. - Pójdę teraz do Hinaty, chwilę pogadamy i spadam, ale jeśli przez te scenę przed chwilą, ktoś tu przyjdzie, uwierz, będę cię nękać co noc, jako duch. - Bo przecież tego nie przeżyję.
- Dobra. - warknęła i kiedy chłopak ją puścił, uderzyła go gwałtownie w głowę i uśmiechnęła się słodko – Ostatni raz.
- Hinata to anioł, a ty to jakieś zło wcielone. Mały szatan... - dodał pod nosem, masując skroń.
Dziewczyna jeszcze raz objaśniła Uzumakiemu, gdzie znajdują się pokoje Hinaty i Nejiego i przestrzegła, żeby był cicho, bo jej kuzyna bardzo łatwo obudzić. W końcu Naruto wyszedł z pokoju na korytarz i od razu, pobladł ze strachu gdy na końcu korytarza, zobaczył ziewającego Nejiego, który wyszedł z pokoju - który według danych Naruto - należał do Hinaty. Był tak zszokowany i przestraszony zarazem, że nawet się nie poruszył, gdy Hyuuga na niego spojrzał. Patrzyli na siebie zdezorientowani. W końcu jednak Uzumaki zaczął cicho śpiewać, raczej wydobywać, blisko nie określone dźwięki, bo ze strachu łamał mu się głos:
- Wszystkie dzieci, nawet złe pogrążone są we śnie, a ty jeden jeszcze nie - Z każdym słowem cofał się do tyłu, aż w końcu z powrotem znalazł się w pokoju Hanabi, która, szukała czegoś w szufladzie. Na widok Naruto podniosła jedną brew do góry. Zignorował to i od razu rzucił się w stronę szafy, w ekspresowym tempie się w niej zamykając.
- Co do – nie zdążyła dokończyć, bo za chwilę drzwi się otworzyły i stanął w nich jej kuzyn.
- Gdzie on jest? - jego głos był wściekły.
- Neji, - zaczęła spokojnie, domykając otwarta szufladę biodrem. - że niby kto?
- Naruto. Widziałem go, przed chwilą na korytarzu. - rozglądał się po pokoju w poszukiwaniu blond czupryny.
- Co? Naruto? Skąd miałby się tu wziąć Naruto? Przed chwilą to ja byłam na korytarzu, bo chciałam iść do łazienki.
- Dlaczego nie poszłaś?
- Bo mi zimno w stopy było i pomyślałam, że założę kapcie. - dodała nerwowo. - Jak mogłeś mnie wziąć za Naruto? Neji, błagam cię, jesteś zmęczony, idź spać. Obiecuję ci, że jeśli spotkam tu jakiegoś intruza, od razu cię o tym powiadomię. - zasalutowała i uśmiechnęła się rozbawiona.
- Dobrze, ale jeszcze jedno, co to był za huk wcześniej? - podrapał się po głowie.
- Spadłam z łóżka. - jęknęła. - to było dość nieprzyjemne.
- Dobrze, faktycznie coś ze mną nie tak. - szepnął do siebie – To dobranoc. - rzucił i wyszedł.
- Dobranoc, Neji.
Kiedy drzwi się zamknęły Hanabi ciężko odetchnęła, miała wrażenie, ze brat jej nie uwierzył. Usiadła na łóżku i podniosła ostatnią poduszkę z ziemi. Zaraz potem z kryjówki wygramolił się intruz.
- Dobra, masz maks dziesięć minut, żeby pogadać z Hinatą i tu wrócić, jasne?
- Jasne.
- Potem znowu może się tu pojawić Neji, a tego nie chcemy, prawda?
- Prawda.
- To co ty, tu jeszcze robisz, hę? - warknęła. Uzumaki nic nie odpowiedział, tylko podniósł się z miejsca i w ułamku sekundy znalazł się na korytarzu. - Faceci – mruknęła i zgasiła światło.

Naruto delikatnie stąpając na palcach, wszedł do pokoju Hinaty. W pokoju panował półmrok. Światło księżyca delikatnie oświetlało śpiącą.
Spojrzał na zegarek. 00: 48. Miał dziesięć minut. Delikatnie usiadł na skraju łóżka, na co dziewczyna lekko się poruszyła. Nie wiedząc co nim kieruje, chłopak, chwycił w palce kosmyk jej włosów. Były aksamitne w dotyku i pachniały wanilią. Przymknął oczy i w myślach stwierdził, że zawsze otaczał ją właśnie taki, słodki zapach. Kiedy otworzył powieki, para dwóch białych tęczówek, przyglądała mu się zszokowana. Automatycznie cały poczerwieniał na twarzy i w trybie natychmiastowym podniósł się na nogi. Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale zaraz potem je zamknął. Ciszę po minucie przerwała Hinata.
- Czy to sen? - mruknęła, siadając.
- Nie, przyszedłem cię przeprosić. - szepnął i spuścił wzrok w dół, był teraz pewnie jeszcze bardziej czerwony niż przed chwilą.
- Mnie? Za co? - również szeptała.
- Za to wydarzenie w galerii. - kucnął przy jej łóżku i podniósł na nią wzrok. W jej oczach był widoczny żal, co spowodowało, że Naruto znowu utkwił spojrzenie w podłodze. - Nie chcę, żebyś pomyślała, że żałuję, bo nigdy nawet nie pomyślałem, że pocałuję tak piękną dziewczynę – wypowiadał słowa jakby w ogóle nad tym nie panował. - Tylko ty na pewno nie chciałaś, żeby całował cię ktoś taki jak ja. A ja nie chcę żebyś przestała mnie lubić, Hinata. Chcę się ciągle z tobą przyjaźnić, chociaż gdybym mógł cię dodatkowo całować... - podniósł wzrok na Hyuuge, która była w tym momencie bordowa. - Gadam głupoty, zapomnij. - jego twarz na nowo pokrył rumieniec. - chciałem tylko powiedzieć, że, że... Jesteś fajna i śliczna i uroczo się śmiejesz i jesteś mądra i gdybym mógł cię pocałować to chciałbym to zrobić.
- Możesz – powiedziała nieśmiało Hinata z zamkniętymi oczami.
Naruto spojrzał na nią zszokowany. Czy ona pozwoliła mu właśnie się pocałować? Dźwignął się na nogach i zajął poprzednie miejsce na łóżku. Od twarzy dziewczyny dzieliło go kilka centymetrów. Serce biło jak szalone, gdy zmniejszał tę odległość. Delikatnie chwycił jej dłoń i zamknął w uścisku. Jego policzek delikatnie musnął jej. Zamknął oczy i delikatnie musnął jej wargi. Hinata nieśmiało oddała pocałunek i mocniej ścisnęła jego dłoń. Po chwili, która dla obojga mogłaby trwać wiecznie, Naruto lekko się odsunął i oparł swoje czoło o czoło dziewczyny, a ręce położył po obu stronach jej ciała.
- Hinata, - zaczął. - Ja się chyba, beznadziejnie w tobie zakochałem. - zaśmiał się lekko.
Ciemnowłosa była tak zszokowana, że nic nie odpowiedziała, że niby Naruto, którego kocha, tak długo, nagle się w niej zakochał? To było jak sen. Jak najwspanialszy sen.
- Naruto, ja... - zaczęła, ale nie dokończyła, gdyż łzy, które właśnie zaczęły spływać jej po policzkach, skutecznie więziły słowa w gardle.
Raptownie do środka wdarła się jeszcze jedna osóbka, powodując tym samym, że dwójka odskoczyła od siebie jak oparzona.
- No, no, no – na twarz Hanabi wdarł się cwany uśmieszek, - to tak się teraz rozmawia. - skrzyżowała ręce na piersiach. - No, ale cóż nie moja sprawa. Naruto zbieraj się. Dziesięć minut już minęło, a ja nie chcę mieć na karku Nejiego.
Zmieszany, poszedł za Hanabi, rzucając tylko ''pa'' Hinacie, której jakby nie patrzeć, wyznał, że jest zakochany, na dodatek w niej. Niby co miał innego jej powiedzieć, skoro ona nic mu nie odpowiedziała?
Wyszedł z domu Hyuugów, nie mal nie zabijając się gałęziach. Jednak ostatecznie nie zaliczył żadnego upadku. Przeskoczył przez murek i wcisnął ręce w kieszenie. Żałował, że nie wziął ze sobą słuchawek, mógłby chociaż w ten sposób zagłuszyć swoje myśli. Może nie potrzebnie mówił takie rzeczy Hinacie? Przecież ona nic do niego nie czuję i będzie się czuła nieręcznie w jego towarzystwie.
- Brawo, Naruto, brawo. - sarknął i kopnął jakąś leżącą na ziemi puszkę.
Westchnął i chwycił telefon do ręki. Jeszcze połowa drogi do domu, a on ma ochotę położyć się na trawie i patrzeć w niebo. 02:12. Mogło być później. Nie ma różnicy czy wróci teraz czy za godzinę, jeśli mam nie będzie spała to i tak czeka go kara. Tacie będzie można to jakoś wytłumaczyć, ale to i tak nie zmienia faktu, ze kary nie będzie tylko jeśli rodzice będą spali. Godzina powrotu nie ma znaczenia. Z rękami pod głową rozłożył się na trawie pokrytej już rosą. Najwyżej się przeziębi. Niebo było prawie bezchmurne, a więc widok na gwiazdy bardzo dobry. Często przesiadywał na parapecie patrząc na te błyszczące kropki na ciemnym tle. Zawsze go to uspokajało, teraz również. Po kilkunastu minutach postanowił wreszcie wrócić, skrzywił się widząc na telefonie, ikonkę oznaczającą nową wiadomość. Pewnie rodzice odkryli jego nieobecność. Zdziwił się, gdy wielkie litery informujące, kim jest nadawca głosiły: HINATA.
Jednym ruchem włączył bardzo krótką wiadomość:
Naruto, ja też się w Tobie zakochałam.
Ot, cała wiadomość. Z szokiem wypisany na twarzy, wpatrywał się w czarne literki, na nieznośnie jasnym wyświetlaczu, który teraz był dla niego niczym gwiazda. Jego szczęśliwa gwiazda.
Był tak szczęśliwy, że zaczął się śmiać. Miał ochotę śpiewać., chciał całemu światu ogłosić, jakie szczęście go spotkało. Chciał skakać i tańczyć. Odkrył w sobie nieznane pokłady energii i zaczął biec do domu, ciągle się uśmiechając. Może nawet dostać szlaban, ale co go to teraz obchodzi, on właśnie zyskał coś ważnego. Coś z czym nic nie może się równać. 


Od autorki:
Witajcie! Strasznie długo mnie tu nie było :(
Przepraszam za nieobecność, ale mało czasu na pisanie ;__;
Rozdział nie powala długością i ogólnie szału nie ma, ale przynajmniej jest :D
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :3
Każdego kto przeczytał proszę o komentarz :)
Mam nadzieję, że błędów nie ma, a jeśli są - wypomnijcie mi xD
No i dodam, że jest już ponad 11.000 wejść *w*
DZIĘKUJĘ <3
~ Onee-san

Statystyka

Translate