Music

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 3 Plan (nie)idealny


- Zaczekaj, czy ja dobrze zrozumiałem? Zwabimy Naruto i Hinatę tutaj, a gdy stracą czujność, ,,jakoś” wrzucimy ich do piwnicy i zamkniemy? - powiedział znudzonym tonem Shikamaru.
- A co w tym niezrozumiałego? Co? Plan Sakury jak zwykle idealny, a sami w ciemności na pewno się zakochają. - skwitowała Tayuya. – Z resztą to takie romantyczne, sami pośród mroku… - rozmarzyła się – Ach jaki to byłby piękny tytuł filmu.
- Rozumiem, że gdybym w przyszłości napisała książkę, o tym tytule, to nawet nie spojrzysz na okładkę, tak? - rzekła ze zrezygnowaniem Sakura. – Przeczytałaś ostatnio jakąś książkę? Chociażby lekturę?
- Może nie mam potrzeby poszerzania swojej wiedzy, nie musisz się tak czepiać PANNO IDEALNA. – powiedziała czerwonowłosa i wystawiła język.
- Łoooooooo! Saki to ty masz zamiar książki pisać? Jesteś taka zdolna! – radośnie wtrąciła Kin.
- Nie, nie mam takich planów. To o pisaniu książki było tak jakby pytaniem retorycznym, ale chyba nie zauważyłaś.
- Och, ale jak będziesz pisała, to będzie tam bohaterka podobna do mnie? Mogłabym Ci dostarczać nowych pomysłów! Na przykład zmysłowa dziennikarka, która poszukuje swojego zaginionego kota, którego porwał jakiś super seksowny i nikczemny Teodor.
- Teodor? Czemu akurat takie imię? Z resztą po cholerę ja się nad tym zastanawiam! Mamy planować co zrobić z Naruto i Hinatą! – wykrzyczała zirytowana Sakura, wstając z łóżka i zaczęła nerwowo poruszać się po pokoju. - Tayuya co ty wyprawiasz z Shikamaru?!
- Nie moja wina, że ten idiota usnął! Musze go trochę rozruszać!
- A to spoko, było tak od razu, ale PROSZĘ JEŻELI BĘDZIESZ TAK DALEJ GO TARMOSIŁA TO WYJDŹ Z NIM Z MOJEGO POKOJU! A ty Kiba przestań grzebać mi po szafkach!
- O rany, rany ależ ty dzisiaj jesteś spięta Sakurcia, okres? – powiedział Kiba, ale zaraz pożałował, bo zielonooka rzuciła się na niego z mordem wypisanym na twarzy.
- Kurwa! Czy ty nie wiesz jak się odzywać do dziewczyny?! Mam Cię nauczyć takich prostych zasad?! – krzyczała jednocześnie trzymając go za ramiona.
- W-wy-b-bacz… - jąkał się Inuzuka.
- Ach… Czasem się dziwię czemu te dziewczyny ślinią się na twój widok, ale cóż życie jest nie do pojęcia.
- Ej, wszyscy! Wymyśliłam! – wtrąciła roześmiana Kin.
- No to mów, jak zeswatamy tę parkę. – ponagliła ją Sakura.
- No więc, okaże się że on ma brata i gdy ona nadal będzie szukała Ozyrysa, to on jej w tym pomoże, w sensie w szukaniu go i Teodor wtedy będzie zazdrosny o nią, bo on ją będzie obserwował, no rozumiecie mnie?
- Eeee… O czym ty mówisz? – powiedziała Tayuya, tym samym przerywając szarpanie Shikamaru.
- No, o książce Sakury.
- To kompletnie bez sensu… - skwitowała Haruno łapiąc się za głowę.
- Wiecie, sam bym chętnie przeczytał taki erotyk. Ale kim jest ten Ozyrys? –wtrącił Kiba.
- To chyba jej kot, nie? Przecież musiałam go jakoś nazwać, czasem to jesteście na serio nie kumaci, eh co ja z wami mam. – skwitowała czarnowłosa.
- Co wy pierdolicie mi tu o jakichś Ozyrysach? Na mózg wam padło? Ja nie napiszę żadnego erotyka! – wyrzuciła zdenerwowana zielonooka.
- Możecie już skończyć? Obudziliście mnie, a tak miło mi się spało… - wymamrotał Shikamaru.
- Zamknij się! Nie mam pojęcia po co tu przylazłeś! Nic nie pomagasz! Co to w ogóle za chamski zwyczaj zasypiać w towarzystwie?! Jak ty mnie denerwujesz! Najlepiej będzie jak pójdziesz! DO WIDZENIA! – wygarnęła Tayuya podniesionym głosem i wskazała palcem w stronę drzwi.
- No, to skoro Shikuś wychodzi to może pójdziemy na ramen? - wtrąciła Kin podnosząc się z łóżka.
- Weź mnie już nie wkurwiaj, dobrze? Wszyscy dzisiaj próbują wyprowadzić mnie z równowagi! – wrzasnęła czerwonowłosa.
- Taa… Jakby to było jakoś specjalnie trudne… - mruknął Nara przymykając powieki i opierając głowę o okno.
- Że niby jestem nerwowa, tak? Jak masz mi coś do powiedzenia to mów! Proszę bardzo! – gwałtownie przysunęła się do czarnowłosego. - Po co przejmować się moimi uczuciami!
- Hej! Ślicznotko nie krzycz tak, złość piękności szkodzi. – zainterweniował Kiba, odsuwając Tayuye od chłopaka.
- Sugerujesz, że jeste… - zaczęła, ale przerwała jej Sakura.
- Wiem, co zrobimy! –wykrzyknęła podekscytowana – Ja to jestem genialna! Ha! Mogłam na to wpaść wcześniej, ale cóż nie można być idealnym, prawda? – zwróciła się do przyjaciół.
- Taaa… To może podzielisz się z nami swym GENIALNYM pomysłem? – zapytał Nara zmieniając dotychczasową pozycję na siedzącą.
- No, więc idziemy na ramen i Naruto i Hinata też idą – zaczęła objaśniać jednocześnie wymachując rękami na różne strony – Ale, gdy będzie kilka minut przed czasem napiszemy do nich, że nie możemy przyjść. Genialne, prawda? I pójdą tylko we dwoje. Może kiedy pobędą sam na sam to Naruto uświadomi sobie co czuje i coś zrobi… Co o tym myślicie? - uśmiechnęła się dumnie czekając na opinie.
- To banalne i nie realne. Obejrzałaś za dużo komedii romantycznych – skrytykował Nara. Twarz Sakury wykrzywiła się w grymasie złości i smutku.
- Niech będzie. I tak nic innego nie wymyślimy. - rzuciła zrezygnowana Tayuya. - Musimy sobie znaleźć jakieś miejsce z którego będziemy ich obserwować. Kto wie, może coś się wydarzy. - dodała z chytrością i zajęła wolne miejsce między Kibą, a Kin.
- To my będziemy kręcić komedie romantyczną? - zapytała radośnie Kin. - Wiecie… w filmie też mogę zagrać zmysłową dziennikarkę, ale nie mam kota. - dodała ze smutkiem.
- Kin…-zaczęła czerwonowłosa. – albo nieważne… to nie ma sensu.
Obmyślanie planu zostało oficjalnie zakończone. W skrócie: Naruto i Hinata pójdą na ramen, chłopak się zakocha i zrobi pierwszy krok. Nierealne, ale warto mieć nadzieję. W końcu: nadzieja matką głupich. To się nie uda, Naruto jest za głupi. Powtarzał w myślach Nara. O 17 mieli się spotkać przed domem Kin, bo mieszkała najbliżej Ichiraku Ramen. Największy problem mieli jednak z uzgodnieniem miejsca z którego będą obserwować parę. Shikamaru proponował, aby zostać w domu i nie zawracać sobie głowy bawieniem się w psycho-obserwatorów, bo jeżeli coś się wydarzy to Hinata na pewno opowie o tym dziewczynom. Dostał za to po głowie od Tayuyi, która w ten sposób chciała mu wytłumaczyć, że co innego zobaczyć na własne oczy, a co innego tylko usłyszeć relacje. Wszyscy rozeszli się do domów i Sakura została sama. Miała jeszcze półtorej godziny do spotkania się z przyjaciółmi. Tsunade jak zwykle jeszcze nie było, ale powinna się niedługo pojawić. Dziewczyna wolnym krokiem zeszła do obszernego salonu. Wszystko wyglądało tak jak zwykle. Zielona sofa, dwa fotele o tej samej barwie, mały stolik do gazet oraz telewizor od rana nie wyłączony. Jak ona by chciała zostać w wakacje w tym ukochanym salonie. Ale nie. Jak zwykle jej mama przesadza. Przecież ona nie ma już 5 lat! Sama może o siebie zadbać… Na samą myśl o tym Sakurze, aż podnosiło się ciśnienie. Lecz teraz nic nie zdziała więc nie ma sensu się denerwować. Z uśmiechem na twarzy usiadła na jednym z foteli, uprzednio zabierając jakąś książkę ze stolika. Skrzywiła się na widok tytułu. Cudnie jakiś poradnik dla ludzi z problemami, ona na serio nie ma już co kupować. Mogła mnie poprosić o pomóc, podrzuciłabym jej kilka fajnych tytułów… Lekko przechyliła głowę i zaczęła czytać. Nie było to zbyt wciągające jak dla Sakury. Oczy same zaczęły się jej zamykać i w końcu zasnęła.
Na dźwięk swojej komórki leniwie podniosła powieki. Spojrzała na zegarek, na którym widniała liczba 16.50. Sakura, aż pisnęła. Jak ona wytłumaczy, że się spóźniła? Powie, że zaspała? Chyba tylko Shikamaru ją zrozumie. Pośpiesznie wbiegła do swojego pokoju i zaczęła rozczesywać poplątane włosy, klnąc przy tym na cały świat. Obetnę się na łyso kiedyś. Zmieniła szybko pomiętą bluzkę. Zajęło jej to wszystko 5 minut. Teraz tylko pod dom Kin. Biegiem powinna być tam za 15 minut. Cholera. I tak się spóźnię, oby Shikamaru też. Chwyciła telefon i patrząc w wyświetlacz wybiegła z domu. Za chwile jednak przez swoją nie uwagę, leżała na ziemi po zderzeniu się z czymś.
- Cholera… dodatkowa minuta w plecy… - mruknęła opierając się rękami o ziemie. Nagle przed jej oczami pojawiła się znikąd ręka. Podniosła wzrok i napotkała brązowe tęczówki przypatrujące jej się z uśmiechem.
- Przepraszam, nic ci nie jest?- jego głos był niski i brzmiał bardzo przyjemnie. - powinienem bardziej uważać jak chodzę. - posłał Sakurze ciepły uśmiech.
- Ja też przepraszam. -chwyciła jego dłoń, która pociągnęła ją mocno do góry i przywróciła do pionu. - to była moja wina.
- Nieważne czy ja to wina. - kolejny uśmiech - Jak masz na imię?
- S-Sakura - wyjąkała lekko zaskoczona pytaniem.
- Sakura - powtórzył z zadumą - ładnie. Pasuje do ciebie. To uważaj na siebie Sakura i do zobaczenia - pożegnał się i zaczął odchodzić.
Wpatrywała się w jego plecy i uświadomiła sobie, że ona go nie zapytała się o imię. Chciała krzyknąć, ale czerwona czupryna właśnie zniknęła za zakrętem. Baka… dlaczego nie zapytałaś się o imię?! Wrzeszczała na siebie w myślach. Prawie zapomniała, po co wyszła z domu. Spojrzała na wyświetlacz swojej komórki. Godzina 17.01 i jedna wiadomość… od Hinaty. Zaczęła pośpiesznie czytać treść, a jej twarz wyrażała zawiedzenie. Zaczęła biec jak najszybciej.

Zniecierpliwiona czwórka w końcu zobaczyła na horyzoncie biegnącą przyjaciółkę. W myślach już wszyscy ją uśmiercili za to spóźnienie. Wszyscy oprócz Shikamaru oczywiście. Miał nawet pretensje, że przyszedł za wcześnie, ale po zobaczeniu miny reszty zrezygnował z dalszych roszczeń.
  • Mam nadzieje, że jakoś wytłumaczysz swoje spóźnienie młoda damo? - rzuciła zła Tayuya, kiedy podbiegła do nich Sakura zginając się wpół i ciężko dysząc.
Jak bym słyszała swoją mamę. Pomyślała podnosząc wzrok i patrząc w oczy czerwonowłosej. Była wściekła. Bardzo wściekła. Poczuła się właśnie jak Shikamaru, który ma kontakt tylko z taką wersją Tay. Jak on może zachowywać wtedy spokój? Ona mnie zabija wzrokiem...
- Zaspałam... - wysapała.
- Jak to kurwa zaspałaś?! W środku dnia?!
  • Tak jakoś wyszło... Shikamaru na pewno mnie rozumie – zaczęła się bronić przed Tayuyą Sakura. - poza tym - dodała naprędce, widząc, że przyjaciółka ma coś jeszcze do powiedzenia. - Hinata do mnie napisała SMS - twarze wszystkich wyrażały teraz zaciekawienie. - pisze, że źle się czuje i nie może iść na ramen. Chyba nasz plan nie wypali... - mruknęła na zakończenie.
Wszyscy patrzyli na nią lekko zszokowani, Spodziewali się, że to Naruto może coś popsuć, ale nikt nie wziął pod uwagę tego, że coś może pójść nie tak od strony Hinaty. W takim wypadku nie mogą wystawić Naruto. A z Hinatą policzą się potem.
- No to do Ichiraku! - krzyknął Kiba bez entuzjazmu, a reszta pokiwała głowami jako zgodę.

Około 18 byli na miejscu. Tak jak się spodziewali blondyn już tam na nich czekał.
Uśmiechnięty gawędził o czymś z Teuchiego i nawet nie zauważył kiedy pojawiło się obok niego towarzystwo. Wszyscy byli przygnębieni z powodu niepowodzenia planu. Naruto zaczął się dopytywać co spowodowało ich nastrój, ale skutecznie unikali odpowiedzi. Z czasem nastrój udzielił im się od chłopaka i spędzili naprawdę miły wieczór - pełen zabawnych wspomnień z gimnazjum. Jak to Asuma przyłapał chłopaków na paleniu za salą gimnastyczną i spytał czy dadzą jednego, bo jemu się skończyły, lub jak Naruto wpuścił do szkoły kury i Ebisu musiał za nimi biegać. Kiedy się rozstali, nikt już nie myślał jak uśmiercić Hinatę. Byli w bardzo dobrych nastrojach i mieli nadzieje, że tak będzie przez całe wakacje, które zapowiadały się wspaniale.




Kilka słów od autorki:
Hmmm... rozdział nie powala długością no i jestem z niego tak średnio zadowolona, ale jest :D
Następny pojawi się szybciej gdyż już nad nim pracuje:)
No to zapraszam do czytania i komentowania, naprawdę mi na tym zależy. Więc proszę każdego kto przeczyta notką o komentarz nawet bardzo krótki. :)
PS. wiem, że są błędy, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. :)

~ Onee-san 




wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 2 ,,Już ja ich ze sobą zeswatam''

 - Kto wymyślił to cholerstwo? – burknęła Sakura wyłączając budzik mocnym uderzeniem o podłogę. Leniwie podniosła się do pozycji siedzącej i przetarła oczy. Dzisiaj było zakończenie roku szkolnego. W końcu zacznę się wysypiać, przeszło dziewczynie przez myśl. Wyszła spod ciepłej pościeli i położyła nogi na zimnej podłodze. Jakie to życiowe.. najpierw zatracasz się w marzeniach, a za chwilę chłodna rzeczywistość. Zielonooka powędrowała do łazienki zabierając po drodze tylko świeże ubrania. Po 20 minutach wykąpana i ubrana zeszła do kuchni gdzie zastała Tsunade, robiącą śniadanie. Na ten widok przeszły ją ciarki. Była chora na samą myśl o jedzeniu potraw przygotowanych przez mamę, a teraz wiedziała, że się nie wymiga od tych ,,pyszności’’. Najwyżej tego nie przeżyję…
- Sakura siadaj! Zaraz ci nałożę naleśniki.
- Nie, nie trzeba. Nie jestem gło…
- Tylko mi teraz nie kłam, że nie jesteś głodna! Masz zjeść wszystko! – postawiła przed dziewczyną stos przypalonych naleśników. Sakura głośno przełknęła ślinę. To mnie na bank zabije. Tsunade widząc minę córki już miała coś powiedzieć, kiedy zadzwonił telefon w sąsiednim pokoju. Starsza z pań natychmiast udała się, aby odebrać, natomiast młodsza wybiegła z domu, zabierając po drodze torbę i butelkę wody.
Po 10 minutach spaceru była już pod domem Hinaty. Za wcześnie, mam jeszcze 20 minut. Podeszła do drzwi i nacisnęła dzwonek. Otworzyła jej przyjaciółka, która zaraz się domyśliła co spowodowało, że Sakura jest tak wcześnie i zaprosiła ją na śniadanie. W końcu to nie pierwszy raz, zresztą ona też kiedyś próbowała kuchni Tsunade. Po skończonym posiłku obie dziewczyny zmierzały w stronę szkoły, kiedy drogę zastąpił im uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn z resztą chłopaków i Tayuyą z Kin. – Ohayo! A co wy we dwie tak same idziecie, zamiast z nami? Jeszcze wam się coś stanie, ja was odprowadzę pod same drzwi naszego drogiego i UKOŃCZONEGO gimnazjum – to mówiąc Naruto uśmiechnął się w typowy tylko dla niego sposób i wziął obie dziewczyny pod rękę. Sakura na te słowa zaczęła się śmiać, natomiast Hinata zrobiła się cała czerwona pod wpływem bliskości chłopaka. Dziewczyny przywitały się z resztą i całą paczką ruszyli dalej. Zachowywali się tak jak zwykle: Kiba kłócił się z Naruto dlaczego to on idzie między dziewczynami, Shikamaru patrzył się w chmury i narzekał, że wszystko jest upierdliwe. Chouji jadł chipsy, a Kin próbowała przekonać Tayuyę, że zdała bo jest inteligentna, a nie dlatego, że ściągała na egzaminach. To będą moje najgorsze wakacje w całym życiu. Pomyślała Sakura , myśląc o spędzeniu czasu wolnego z nieznanym chłopakiem. 
– Pośpieszcie się, bo się spóźnimy- krzyknęła Tayuya odwracając się za siebie
– Wrzuć na luz, na bank się nie spóźnimy – uśmiechnął się szeroko Naruto, on się spóźniał wiele razy, więc może spóźnić się jeszcze raz co mu szkodzi. Na te słowa na twarzy czerwonowłosej pojawiła się niebezpiecznie pulsująca żyłka.
– Sugerujesz, że ja nie jestem wyluzowana! – krzyknęła, a następnie zmroziła go wzrokiem.
– Nie no coś ty Tayuyka, jesteś bardzo wyluzowana, ale trochę za bardzo się przejmujesz takimi błahostkami – próbował się bronić Naruto. – Serio prawdziwy luzak z ciebie, błagam nie obrażaj się – rzucił z desperacją w głosie i zaczął biec za oddalającą się dziewczyną. Wszyscy lubili Tayuyę i Kin, nikt nie wiedział jak to się stało, że się zaprzyjaźniły gdyż były swoimi przeciwieństwami, ale grunt że świetnie się dogadują. 
– Tayuya, Naruto ma racje, nie przejmuj się tym jak raz się spóźnisz nic się nie stanie – Kin wzięła stronę blondyna i przybiła z nim piątkę. – to może teraz na lody? – krzyknęła, a przyjaciółka uderzyła ją za to w głowę.
– BAKA! Nie idziemy na żadne lody tylko na zakończenie! I macie się pośpieszyć, bo jeśli się spóźnimy to osobiście was zabiję – powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu i uśmiechnęła się słodko, a wokół niej pojawiła się mroczna aura. Wszystkich przeszły dreszcze i zaczęli szybciej iść na czele z zadowoloną z siebie Tayuyą.
– Wiesz co… - zaczął szeptem Naruto biorąc pod rękę Kin. – Ja to się jej boję. I to bardzo.
– Ja też – przyznała przytulając się do ramienia chłopaka.


Dzięki Tayuyi zdążyli na ostatnią chwilę. Na Sali było już dużo osób, niestety świeżego powietrza znacznie mniej. Z trudem przecisnęli się do swojej klasy. Tak jak się spodziewali byli ostatni. Na środek sali wyszedł dyrektor, powiedział to co zwykle i zaczął wręczać dyplomy absolwentom. Najlepszą średnią miał Shikamaru, który zasnął podczas przemowy i dyrektor musiał wywoływać go kilka razy na środek, a kiedy już przyszedł zaczął mu tłumaczyć, że nie należy być nieśmiałym, co Nara skomentował trzema słowami: jakie to upierdliwe… Potem świadectwa dostała reszta trzecioklasistów. Każdy zachowywał się tak samo, oprócz Naruto i Kiby, którzy po otrzymaniu dokumentu zaczęli śpiewać i tańczyć na środku Sali wywołując uśmiechy na twarzach kolegów. Kiedy akademia się skończyła zostali tylko najstarsi uczniowie, żeby się pożegnać. Naruto i Kiba mieli łzy w oczach, kiedy żegnali się z Ebisu, obiecali, że będą go odwiedzać co skończyło się protestami ze strony nauczyciela. Następnie Naruto już zalany łzami rzucił się na Sakurę.
–Sakura! Jak ja będę za tobą tęsknić! – zaczął łkać w ramię przyjaciółki.
– Naruto idioto! Idziemy do tego samego liceum!
– A n-no racja! – krzyknął uradowany blondyn, już tylko ze śladami łez. – Ale jeszcze tylko pożegnam się z Hinatką! – dodał i pobiegł w kierunku białookiej, którą właśnie żegnał Kiba. To może być ciekawe. Pomyślała Sakura i uśmiechnęła się pod nosem.
Naruto biegł w stronę Hinaty, która zarumieniła się widząc podbiegającego chłopaka. Nigdy tego nie rozumiał, odkąd zaczęli chodzić do jednej szkoły ona na jego widok robiła się czerwona. Podszedł do Hinaty i przytulił ją do swojego torsu, odrywając w ten sposób ją od Kiby, który jęknął niezadowolony.
– No co? – spojrzał na niego. – Ty już się pożegnałeś, teraz moja kolej – spojrzał teraz na Hinatę, która była już purpurowa. – Hinatka, czy ty się źle czujesz? Może masz gorączkę? Jesteś cała czerwona. Odprowadzić cię do domu? – spytał z troską patrząc swoimi błękitnymi tęczówkami na dziewczynę. Tego dla granatowowłosej było już za wiele, chłopak był zbyt blisko, jeszcze ją przytulał, nie pierwszy raz, ale teraz było tego za wiele i zemdlała.
Naruto wpadł w panikę, nie co dzień ktoś mu mdleje w ramionach. Podbiegła do niego Sakura, która obserwowała całe zdarzenie z oddali. Nie sądziła, że jej przyjaciółka może stracić przytomność. Blondyn położył Hinate na ziemi, a Sakura zaczęła ją wachlować. Za parę sekund otworzyła z wysiłkiem powieki i napiła się wody, którą podała jej Sakura. Wokół niej stali wszyscy jej przyjaciele. Na początku nie wiedziała co się stało, ale po chwili domyśliła się.
– Odprowadzę Cię do domu – usłyszała głos za sobą i odwróciła się, napotykając błękitne oczy. Znowu się zarumieniła. Sakura widząc to, bała się , że przyjaciółka znowu zemdleje i wtrąciła się:
– Ja ją odprowadzę, ty Naruto idź do domu. Spotkamy się wieczorem, wszyscy razem na ramen jak co roku? – rozejrzała się po twarzach przyjaciół, którzy zgodnie przytakiwali.
– Jesteś pewna? Na pewno nie pomóc ci jej odprowadzić? – dopytywał się Naruto.
– Nie Naruto, poradzę sobie – uśmiechnęła się i pomogła wstać Hinacie, która dziękowała w duchu, że to nie blondyn będzie ją odprowadzał.
Wolnym krokiem, ruszyły w stronę wyjścia, by zaraz znaleźć się na świeżym powietrzu. Szły nic nie mówiąc. Sakura wiedziała, że Hinata nigdy nie wyzna miłości Naruto i to ten głąb będzie musiał zrobić pierwszy krok. Widać, ze on coś do niej czuje, ale jest za głupi, żeby wiedzieć co. No to się dobrali... ale muszę im pomóc. Już ja ich zeswatam. Pomyślała i uśmiechnęła się podstępnie. Tak , ja już ich ze sobą zeswatam.
Odprowadziła przyjaciółkę do domu, a sama w drodze powrotnej zaczęła obmyślać. Będzie musiała poprosić resztę o pomoc, ale jej plan na pewno się uda. Przynajmniej taką ma nadzieję. Uśmiechnęła się do siebie, wyciągając telefon. Wysłała kilka SMS-ów do przyjaciół i zniknęła za drzwiami swojego pokoju, żeby przygotować się na przyjęcie gości.


Sakura przebrana w luźne ciuchy siedziała na łóżku i czekała. Za chwilę miała się u niej zjawić Tayuya z Kin oraz Shikamaru z Kibą , aby pomogli jej dopracować plan. Pierwsze zjawiły się Tayuya i Kin, oraz Kiba, Shikamaru jeszcze nie przyszedł. Dziewczyny rozsiadły się na łóżku obok Sakury, a Kiba usiadł na krześle przy biurku.
– GDZIE DO JASNEJ CHOLERY JEST TEN LEŃ?! – krzyczała wściekła Tayuya, bijąc w leżącą obok poduszkę.
– Hahahaha Tay jesteś taka zabawna hahahha – powiedziała roześmiana Kin, którą jako jedyną bawiła ta sytuacja. Tayuya na te słowa zrobiła się czerwona z wściekłości. 
– Ile razy ci mówiłam, żebyś nie mówiła na mnie ,,Tay”?! – krzyknęła.
– Hehe przecież wiesz , że jestem kiepska z matmy – rzuciła z uśmiechem lekko się do niej przytulając. 
– Odklej się ode mnie lesbo! – odepchnęła ja od siebie rzucając jednocześnie poduszką, która na szczęście Kin ominęła ją i uderzyła w zamyśloną twarz Sakury.
– NO JA ROZUMIEM ŻE JESTEŚCIE SADYSTYCZNYMI HOMOSEKSUALISTKAMI, ALE BŁAGAM NIE WYŻYWAJCIE SIĘ NA MNIE! – wrzasnęła zielonooka.
– Mnie tam się takie podobają hehehe – powiedział i uśmiechnął się zalotnie, do tej pory tylko przyglądający się Kiba.
– Naprawdę? – zapytała czerwono włosa, mrugając słodko i z gracją podchodząc do rozmarzonego Inuzuki.
– Naprawdę , naprawdę Tayuyka – odpowiedział roześmiany.
– A którą wersje wolisz – lekko pochyliła się nad nim. – Homoseksualną, czy sadystyczną?
– Hmmmm… wiesz chyba tę pierwszą – przybliżył się do niej. – Lubię odważne dziewczyny – puścił jej oczko. 
– Ach taak? Jaka szkoda... – oddaliła się odrobinę od chłopaka , zupełnie nie speszona i spojrzała na niego z mordem w oczach, czym on się w ogóle nie przejął – Bo wiesz ja wolę drugą wersje – powiedziała zalotnie i uderzyła chłopaka mocno w głowę. 
– Aaaaauuuu… booli – złapał się za bolące miejsce i jęknął.
– No to do następnego razu – odpowiedziała i posłała mu buziaczka, potem usiadła obok roześmianych dziewczyn.
– Hahah wiesz Tay nie wyobrażam sobie ciebie z jakim kol wiek chłopakiem – zaśmiała się Sakura.
– Noo i kto to mówi , ,,wieczna dziewica Sakurcia” – puściła do niej oko Tayuya. 
– Ja nie widzę w tym nic złego, jeszcze nie spotkałam kogoś na kim mi naprawdę zależy, a nie mam zamiaru brać pierwszego lepszego – powiedziała pewna siebie różowowłosa.
– Właśnie takie dziewczyny są jeszcze bardziej wychwytywane! – wtrącił radośnie Kiba. 
– SUGERUJESZ ,ŻE SIĘ PUSZCZAM ,CZY ŻE JESTEM MAŁO ATRAKCYJNA ?! – wykrzyczała zła czerwonowłosa, prawie rzucając się na niego, ale powstrzymała ją od tego Sakura.
– No przestań tak napastować ludzi w moim domu, bo niedługo trzeba będzie karetkę wzywać – powiedziała zielonooka, odciągając Tayuyę od przestraszonego Kiby. 
– Chyba jestem za wcześnie... – powiedział , drapiąc się w tył głowy, widocznie znudzony Shikamaru. Wszyscy łącznie z roześmianą Kin jak na zawołanie odwrócili się w stronę nowo przybyłego.
– Oooo Shikuuuś! – krzyknęła radośnie czarnowłosa i zaczęła do niego energicznie machać na powitanie. – Wieesz Tayuya okazała się homoseksualną lesbijką … czy coś takiego i zaczęła bić Kibę, zresztą bardzo brutalnie. Sakura chciała już dzwonić po karetkę, ale ty przyszedłeś. To jak dzwonimy po pomoc, bo chętnie bym się przejechała... – wszyscy spojrzeli na dziewczynę z niedowierzaniem , ale w myślach stwierdzili, że jak na nią to i tak dobrze wszystko zrozumiała.
– Kurde Kin, przez ciebie prawie zapomniałam... – westchnęła właścicielka pokoju. – Ale jak ty tu wszedłeś, co? – to pytanie skierowała do czarnowłosego. 
– Drzwiami? Tak to jest jak się nie zamyka... – skwitował Shikamaru. 
– Po prostu sobie wszedłeś? Nie umiesz pukać? Nie wiem, ale czy twój genialny umysł pojmuje takie skomplikowane sprawy? – dopytywała się lekko poirytowana dziewczyna.
– Pukałem. Dzwoniłem. Nikt nie otwierał. Słyszałem wrzaski, więc wszedłem no i jestem. Niespodzianka! – stwierdził bez emocji. 
– Zaraz, zaraz ja muszę coś powiedzieć – wtrąciła Tayuya podchodząc do Shikamaru –TY SPUŹNIALSKI DUPKU! 20 MINUT SPUŹNIENIA! CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ KSIĘŻNICZKO?! CO?! – wrzeszczała, jednocześnie szarpiąc za koszulę niewzruszonego Narę.
– Achh… nooo taak sorry za spóźnienie... – wymamrotał Shikamaru.
– Kiedyś nauczę cię punktualności, zobaczysz – rzuciła złowrogo Tayuya. – Albo żeby Ci się trafiła dziewczyna, która cię tego nauczy. Chociaż wątpię czy kiedykolwiek znajdziesz sobie dziewczynę – spojrzała na niego z ukosa. – Zostaniesz prawiczkiem do śmierci! – dodała podniesionym głosem, patrząc prosto w jego wyrażające znudzenie oczy i usadowiła się na swoim poprzednim miejscu, zakładając nogę na nogę.
– Ach… jakie to upierdliwe... – skwitował Nara.
W tym czasie Kiba powiedział cicho do Kin tak, aby reszta go nie usłyszała – Ej… nie uważasz ,że Tayuya w swoich wypowiedziach często lubi dołączyć coś erotycznego – zamrugał do niej porozumiewawczo na co ona skinęła.
– Nie mów jej ale ja myślę, że jest erotomanką . Już tylko czekać jak zacznie jakieś pornosy kręcić – powiedziała całkiem poważnie czarnowłosa, na co on zachichotał .
– E ty Kiba z czego tak rżysz? – wtrąciła nagle zainteresowana Sakura.
– Aaaa nic takiego – odpowiedział uśmiechając się głupkowato Inuzuka.
– No dobra mniejsza o to – bąknęła Tayuya. – Ważniejsze to , co chciałaś nam pilnie zakomunikować Saki, jak już WSZYSCY jesteśmy... – w tym momencie spojrzała wymownie w stronę spóźnionego, ale po chwili jej wzrok znów spoczął na różowowłosej. 
– Musicie mi pomóc zeswatać Naruto z Hinatą – powiedziała zielonooka.
– COOOOOOOOOOOOOOOOOOO?! To oni na siebie lecą? Czemu nikt mi nie powiedział? – dopytywała się poruszona Kin potrząsając bezsensownie Kibą.
Wszyscy spojrzeli na Kin jak na jeszcze większą idiotkę niż do tej pory. Na ich twarzach widniało zdziwienie, a jednocześnie współczucie.
,,Jak można być tak głupim , żeby nie zauważyć tak oczywistej rzeczy?” – przemknęło wszystkim przez głowę
– Dobra to było od dawna wiadome, ale jak na razie tylko Hinata jest świadoma swoich uczuć. Widać że Naruto ewidentnie coś do niej czuje, ale nie ma pojęcia co… jakie to kłopotliwe... – objaśnił Shikamaru.
– A ty skąd to wszystko wiesz? – spytała zainteresowana Tayuya. 
– Właściwie to z nich można czytać jak z otwartej księgi, więc to nie jest zbyt trudne do stwierdzenia – skwitowała Sakura ze znudzeniem.
– Sugerujesz, że jestem głupia?! – wykrzyczała zbulwersowana czerwono włosa.
– A właśnie! Przypomniało mi się! Czemu Saki może na ciebie mówić Tay, a ja nie ?! – wtrąciła zbulwersowana Kin. 
– A czy to nie oczywiste idiotko? Tylko ktoś kto jest na moim poziomie może się tak do mnie zwracać – skwitowała dumna Tayuya. 
– Eeeej! – wrzasnęła zdenerwowana czarnowłosa.
– Dajcie sobie spokój i zróbmy to co mamy zrobić – powiedział Nara i usiadł na parapecie, opierając głowę o framugę. – Jakieś propozycje? – obiegł wzrokiem po wszystkich twarzach, ale wyrażały one jedynie wielki znak zapytania. – Ehh… jakie to kłopotliwe…



Kilka słów od autorki:
Miałam dodać później rozdział, ale komentarze robią swoje ;D
Za wszystkie bardzo dziękuję ;);*
Mam nadzieję, że poprawiłam błędy, a jeżeli jakieś jeszcze są to przepraszam i wypomnijcie mi je ;D
Chyba już wszystko napisałam co chciałam ;D 
A i jadłam dziś bardzo dobrą charlotkę, nie ma to nic wspólnego z rozdziałem , ale ten placuszek był naprawdę dobry, więc musiałam się pochwalić ;]
Jeszcze raz dziękuję za komentarze ;)

~Onee-san

Statystyka

Translate